W roku 2013 w wypadkach na polskich drogach zginęło 3357 osób . Od kilku lat liczba zdarzeń drogowych, w tym wypadków śmiertelnych, stale spada. Mimo to, temat ten przez cały czas nie schodzi z czołówek gazet i żółtych pasków telewizji informacyjnych.

 

O śmiertelności na polskich drogach dyskutują politycy i w efekcie, często dla zdobycia kilku procent poparcia w wyborach lub choćby w najbliższym sondażu, proponują coraz to nowe rozwiązania, które mają ten palący problem, jeśli nie rozwiązać, to chociaż ograniczyć jego negatywne skutki do minimum. Nie brak wśród nich również różnorodnych pomysłów legislacyjnych, w tym przede wszystkim, zmierzających do zapewnienia jeszcze surowszej reakcji prawa karnego – czy ostatnio także administracyjnego – wobec kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego. Wszystkie te działania podejmowane są w imię bezpieczeństwa i walki z „przerażającymi statystykami”. Pomimo to, dziennikarze, uznający te wysiłki za wciąż niewystarczające, prześcigają się z wyliczaniem coraz to większych miast, których liczba mieszkańców odpowiadać miałaby liczbie zabitych. Wzywają przy tym rząd lub parlament (wobec każdej większej tragedii) do jeszcze bardziej stanowczej walki ze śmiercią na drodze, np. poprzez propozycję rozszerzenia odpowiedzialności karnej na osoby towarzyszące w podróży kierowcy znajdującemu się w stanie nietrzeźwości. Taka presja legislacyjna nikogo już raczej nie dziwi. Pół żartem jedynie można powiedzieć, że kadencja Sejmu bez zaostrzenia przepisów ruchu drogowego niedługo będzie uważana za kadencję straconą. Niezależnie od oceny takiego postępowania najwyższych władz ustawodawczych, niewątpliwym jest, że karnoprawna ochrona życia i zdrowia obywateli uczestniczących w szeroko pojętej komunikacji jest ich priorytetem.

Powyższego wniosku nie można odnieść do innego powiększającego się problemu społecznego, któremu chciałbym poświęcić niniejszy artykuł – rosnącej liczbie przypadków targnięcia się na własne życie. Dla porównania w tym samym 2013 r. odnotowano w Polsce liczbę 6 tysięcy 101 samobójstw, z których 5196 popełnili mężczyźni, 904 zaś kobiety . Zgodnie ze statystykami zamieszczonymi na stronie internetowej Komendy Głównej Policji tylko od 2000 r. śmiercią samobójczą zginęły w Polsce 69 tysięcy 503 osoby. Liczbę osób, które we wskazanym okresie skutecznie targnęły się na własne życie można porównać – zachowując konwencję relacji prasowych – ze utratą średniej wielkości miasta, np. Gniezna. Tymczasem, na pierwszych stronach gazet próżno szukać informacji o działaniach podejmowanych przez organy państwa, które służyłyby do powstrzymania tej (rosnącej ponownie od 2011 r.) fali. Żadnych działań nie sposób również dostrzec w pracach legislacyjnych odnoszących się do norm prawa karnego, co – choć częściowo zrozumiałe jako wynikające z powszechnej w zachodniej cywilizacji dekryminalizacji samego aktu samobójczego – dziwi jednak, gdy uwzględni się, że każdego roku organy ścigania wszczynają kilka tysięcy postępowań zmierzających do ustalenia ewentualnego zaangażowania w próbę samobójczą osób trzecich . Opisując swoistą stagnację ustawodawczą w odnośnie powyższego zjawiska dość powiedzieć, że jedyny przepis kodeksu karnego, którego wyłącznym zadaniem jest walka z tym zjawiskiem, tj. art. 151 kodeksu karnego z 1997 r. jest ukształtowany identycznie, jak w kodeksie Makarewicza oraz w kodeksie karnym z 1969 r. (w drugim z wymienionych aktów prawnych zgadza się nawet numer jednostki redakcyjnej). Jedyna rozbieżność pomiędzy wcześniejszymi odpowiednikami art. 151 k.k. a jego aktualnym brzmieniem dotyczy sankcji przewidzianej za omawiany czyn. O ile górna granicą ustawowego zagrożenia nie uległa zmianie, to w zgodzie z przyjętą konwencją ustalania granic ustawowego zagrożenia dla występków zagrożonych karą 5 lat kary pozbawienia wolności, dolną granicę karalności obniżono do 3 miesięcy. Podobnie jak jego poprzednicy, art. 151 k.k. umieszczony został w rozdziale grupującym przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu (co może mieć znaczenie dla oceny przedmiotu jego ochrony oraz w konsekwencji granic możliwości przypisania usiłowania omawianego tu czynu).

Pozostałe normy, w których ustawodawca akcentuje problem odebrania sobie życia, znajdują się w innych rozdziałach Kodeksu karnego i mają jedynie charakter pomocniczy w karnoprawnej walce z samobójstwami. Wypada jednak zauważyć, że nie tworzą one specjalnie zróżnicowanej grupy, a wręcz przeciwnie, posiadają wyraźne cechy wspólne. Chodzi tu oczywiście o przepisy art. 190a § 3 k.k., art. 207 § 3 k.k. oraz art. 352 § 3 k.k., w których znamię targnięcia się na własne życie przybiera formę kwalifikującego następstwa. Jako rodzajowe dobra prawne podlegające ochronie przez wskazane normy ustawodawca wymienia: dla przestępstwa stalkingu (art. 190a k.k.) – wolność; dla przestępstwa znęcania się (207 k.k.) – prawidłowe funkcjonowanie człowieka w rodzinie i wśród osób najbliższych, a dla czynu zabronionego opisanego w art. 352 k.k. (typizującym karalność przede wszystkim zjawiska tzw. „fali ”) – zasady postępowania z podwładnymi w trakcie wykonywania służby wojskowej. Podobieństwo tych czynów zabronionych (choć nie w rozumieniu, jaki pojęciu temu nadaje art. 115 § 3 k.k. ) przejawia się w fakcie, że każdy z nich związany jest z fizycznym lub psychicznym oddziaływaniem sprawcy na ofiarę, które charakteryzuje się, z jednej strony, pewnego rodzaju stałością, a z drugiej, szczególnym natężeniem nękania lub znęcania się. Przestępstwa te nie tyle są popełniane, co istnieją przez pewien okres czasu, są to więc tzw. przestępstwa trwałe. Niekiedy trudno wręcz mówić w ich przypadku o czynie w rozumieniu art. 1 § 1 k.k., ale prościej próbować je charakteryzować – zwłaszcza w języku potocznym – przy użyciu takich słów jak: „zjawisko”, „stan”, czy „sytuacja”. Wpływ specyfiki tego typu czynów karalnych na problematykę przypisania skutku potencjalnemu sprawcy jest bardzo złożonym zagadnieniem, które niestety nie zostało dotychczas wyczerpująco zbadane od strony dogmatycznej. Przeprowadzenie takiej analizy wykracza jednak poza ramy niniejszego opracowania, które koncentrować się będzie na problemach związanych stricte z przestępstwem doprowadzenia człowieka do targnięcia się na własne życie, określonym w art. 151 k.k.

II. Charakterystyka przepisu art. 151 k.k.

Zgodnie z art. 151 k.k. karze pozbawienia wolności w wymiarze od 3 miesięcy do 5 lat podlega ten, „kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie” . Omawiany przepis nie przewiduje przy tym – podobnie jak czynią to miejsce w przypadku tylko dwóch innych artykułów rozdziału XIX (tj. art. 149 i art. 155 k.k.) – żadnego typu uprzywilejowanego lub kwalifikującego. Ustawodawca nie skonstruował również dla tego przepisu żadnej szczególnej instytucji wymiaru kary, która umożliwiałaby w pewnych wypadkach nadzwyczajne złagodzenie lub nawet odstąpienie od wymierzenia kary (jak choćby art. 150 § 2 k.k.). Taka decyzja ustawodawcy jest z pewnością w pełni świadoma i wyklucza możliwość przełamania zasady lege stricta za pomocą analogii nawet na korzyść sprawcy, której zastosowanie czasami postuluje się w kontekście uregulowania art. 150 k.k.

Z formalnoprawnego punktu widzenia art. 151 k.k. zawiera konstrukcję dyspozycji złożonej. Karalny udział w cudzym samobójstwie ma bowiem miejsce zarówno wówczas, gdy sprawca doprowadza inną osobę do targnięcia się na własne życie namową, jak też i wtedy, gdy sprawca cel ten osiąga udzielając pokrzywdzonemu pomocy w zamachu samobójczym. Taka dychotomia w opisie czynu zabronionego jest logiczną konsekwencją braku karalności dopuszczenia się próby samobójczej przez samą ofiarę takiego czynu. Skoro targnięcie się na własne życie nie jest zachowaniem karalnym (a nawet – według dominującego stanowiska doktryny – bezprawnym) , to odpowiedzialności karnej podżegacza lub pomocnika do takiego czynu nie można oprzeć na normie art. 18 k.k § 2 i 3 k.k. Reguła tam wyrażona musi być uzupełniona o znamiona typizujące przestępstwo, do którego wystąpienia chce podżegacz lub pomocnik doprowadzić. Brak przepisu dopełniającego znamiona form zjawiskowych oznaczać musi brak karalności . Chociaż geneza stworzenia przestępstwa „doprowadzenia do samobójstwa” wydaje się więc oczywista, to nie może ona jednak prowadzić do prostego przełożenia na sytuację prawną jego sprawcy poglądów wypracowanych dla podżegania i pomocnictwa w oparciu o treść art. 18 § 2 i 3 k.k. Bliższa analiza art. 151 k.k. prowadzi bowiem do wniosku, że między pozornymi podobieństwami wymienionych wyżej instytucji kryje się jednak sporo rozbieżności o istotnych konsekwencjach praktycznych . Jedną z pierwszych, które rzucają się w oczy jest – wynikająca oczywiście z faktu, że namowa do samobójstwa jest przestępstwem sui generis – niemożność stosowania do sprawcy tego czynu przepisów łagodzących odpowiedzialność karną podżegacza i pomocnika (w tym w szczególności art. 22 i 23 k.k.).

(…)

To jest tylko fragment publikacji. Szczegóły poniżej.

Autor publikacji:

mgr Robert Fluder
Adwokat
KKF FLUDER KLOCEK KOSIÓR KOCHAŃSKI ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI SPÓŁKA PARNTERSKA

Pozostałe wpisy

Materiał ukazał się nakładem kwartalnika:

Doradca Restrukturyzacyjny nr 9 (3.2017)

dnia 1 marca 2017

Zobacz wersję PDF: kliknij tutaj

Więcej na temat publikacji na stronie: www.kidr.pl

W roku 2013 w wypadkach na polskich drogach zginęło 3357 osób . Od kilku lat liczba zdarzeń drogowych, w tym wypadków śmiertelnych, stale spada. Mimo to, temat ten przez cały czas nie schodzi z czołówek gazet i żółtych pasków telewizji informacyjnych.

 

O śmiertelności na polskich drogach dyskutują politycy i w efekcie, często dla zdobycia kilku procent poparcia w wyborach lub choćby w najbliższym sondażu, proponują coraz to nowe rozwiązania, które mają ten palący problem, jeśli nie rozwiązać, to chociaż ograniczyć jego negatywne skutki do minimum. Nie brak wśród nich również różnorodnych pomysłów legislacyjnych, w tym przede wszystkim, zmierzających do zapewnienia jeszcze surowszej reakcji prawa karnego – czy ostatnio także administracyjnego – wobec kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego. Wszystkie te działania podejmowane są w imię bezpieczeństwa i walki z „przerażającymi statystykami”. Pomimo to, dziennikarze, uznający te wysiłki za wciąż niewystarczające, prześcigają się z wyliczaniem coraz to większych miast, których liczba mieszkańców odpowiadać miałaby liczbie zabitych. Wzywają przy tym rząd lub parlament (wobec każdej większej tragedii) do jeszcze bardziej stanowczej walki ze śmiercią na drodze, np. poprzez propozycję rozszerzenia odpowiedzialności karnej na osoby towarzyszące w podróży kierowcy znajdującemu się w stanie nietrzeźwości. Taka presja legislacyjna nikogo już raczej nie dziwi. Pół żartem jedynie można powiedzieć, że kadencja Sejmu bez zaostrzenia przepisów ruchu drogowego niedługo będzie uważana za kadencję straconą. Niezależnie od oceny takiego postępowania najwyższych władz ustawodawczych, niewątpliwym jest, że karnoprawna ochrona życia i zdrowia obywateli uczestniczących w szeroko pojętej komunikacji jest ich priorytetem.

Powyższego wniosku nie można odnieść do innego powiększającego się problemu społecznego, któremu chciałbym poświęcić niniejszy artykuł – rosnącej liczbie przypadków targnięcia się na własne życie. Dla porównania w tym samym 2013 r. odnotowano w Polsce liczbę 6 tysięcy 101 samobójstw, z których 5196 popełnili mężczyźni, 904 zaś kobiety . Zgodnie ze statystykami zamieszczonymi na stronie internetowej Komendy Głównej Policji tylko od 2000 r. śmiercią samobójczą zginęły w Polsce 69 tysięcy 503 osoby. Liczbę osób, które we wskazanym okresie skutecznie targnęły się na własne życie można porównać – zachowując konwencję relacji prasowych – ze utratą średniej wielkości miasta, np. Gniezna. Tymczasem, na pierwszych stronach gazet próżno szukać informacji o działaniach podejmowanych przez organy państwa, które służyłyby do powstrzymania tej (rosnącej ponownie od 2011 r.) fali. Żadnych działań nie sposób również dostrzec w pracach legislacyjnych odnoszących się do norm prawa karnego, co – choć częściowo zrozumiałe jako wynikające z powszechnej w zachodniej cywilizacji dekryminalizacji samego aktu samobójczego – dziwi jednak, gdy uwzględni się, że każdego roku organy ścigania wszczynają kilka tysięcy postępowań zmierzających do ustalenia ewentualnego zaangażowania w próbę samobójczą osób trzecich . Opisując swoistą stagnację ustawodawczą w odnośnie powyższego zjawiska dość powiedzieć, że jedyny przepis kodeksu karnego, którego wyłącznym zadaniem jest walka z tym zjawiskiem, tj. art. 151 kodeksu karnego z 1997 r. jest ukształtowany identycznie, jak w kodeksie Makarewicza oraz w kodeksie karnym z 1969 r. (w drugim z wymienionych aktów prawnych zgadza się nawet numer jednostki redakcyjnej). Jedyna rozbieżność pomiędzy wcześniejszymi odpowiednikami art. 151 k.k. a jego aktualnym brzmieniem dotyczy sankcji przewidzianej za omawiany czyn. O ile górna granicą ustawowego zagrożenia nie uległa zmianie, to w zgodzie z przyjętą konwencją ustalania granic ustawowego zagrożenia dla występków zagrożonych karą 5 lat kary pozbawienia wolności, dolną granicę karalności obniżono do 3 miesięcy. Podobnie jak jego poprzednicy, art. 151 k.k. umieszczony został w rozdziale grupującym przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu (co może mieć znaczenie dla oceny przedmiotu jego ochrony oraz w konsekwencji granic możliwości przypisania usiłowania omawianego tu czynu).

Pozostałe normy, w których ustawodawca akcentuje problem odebrania sobie życia, znajdują się w innych rozdziałach Kodeksu karnego i mają jedynie charakter pomocniczy w karnoprawnej walce z samobójstwami. Wypada jednak zauważyć, że nie tworzą one specjalnie zróżnicowanej grupy, a wręcz przeciwnie, posiadają wyraźne cechy wspólne. Chodzi tu oczywiście o przepisy art. 190a § 3 k.k., art. 207 § 3 k.k. oraz art. 352 § 3 k.k., w których znamię targnięcia się na własne życie przybiera formę kwalifikującego następstwa. Jako rodzajowe dobra prawne podlegające ochronie przez wskazane normy ustawodawca wymienia: dla przestępstwa stalkingu (art. 190a k.k.) – wolność; dla przestępstwa znęcania się (207 k.k.) – prawidłowe funkcjonowanie człowieka w rodzinie i wśród osób najbliższych, a dla czynu zabronionego opisanego w art. 352 k.k. (typizującym karalność przede wszystkim zjawiska tzw. „fali ”) – zasady postępowania z podwładnymi w trakcie wykonywania służby wojskowej. Podobieństwo tych czynów zabronionych (choć nie w rozumieniu, jaki pojęciu temu nadaje art. 115 § 3 k.k. ) przejawia się w fakcie, że każdy z nich związany jest z fizycznym lub psychicznym oddziaływaniem sprawcy na ofiarę, które charakteryzuje się, z jednej strony, pewnego rodzaju stałością, a z drugiej, szczególnym natężeniem nękania lub znęcania się. Przestępstwa te nie tyle są popełniane, co istnieją przez pewien okres czasu, są to więc tzw. przestępstwa trwałe. Niekiedy trudno wręcz mówić w ich przypadku o czynie w rozumieniu art. 1 § 1 k.k., ale prościej próbować je charakteryzować – zwłaszcza w języku potocznym – przy użyciu takich słów jak: „zjawisko”, „stan”, czy „sytuacja”. Wpływ specyfiki tego typu czynów karalnych na problematykę przypisania skutku potencjalnemu sprawcy jest bardzo złożonym zagadnieniem, które niestety nie zostało dotychczas wyczerpująco zbadane od strony dogmatycznej. Przeprowadzenie takiej analizy wykracza jednak poza ramy niniejszego opracowania, które koncentrować się będzie na problemach związanych stricte z przestępstwem doprowadzenia człowieka do targnięcia się na własne życie, określonym w art. 151 k.k.

II. Charakterystyka przepisu art. 151 k.k.

Zgodnie z art. 151 k.k. karze pozbawienia wolności w wymiarze od 3 miesięcy do 5 lat podlega ten, „kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie” . Omawiany przepis nie przewiduje przy tym – podobnie jak czynią to miejsce w przypadku tylko dwóch innych artykułów rozdziału XIX (tj. art. 149 i art. 155 k.k.) – żadnego typu uprzywilejowanego lub kwalifikującego. Ustawodawca nie skonstruował również dla tego przepisu żadnej szczególnej instytucji wymiaru kary, która umożliwiałaby w pewnych wypadkach nadzwyczajne złagodzenie lub nawet odstąpienie od wymierzenia kary (jak choćby art. 150 § 2 k.k.). Taka decyzja ustawodawcy jest z pewnością w pełni świadoma i wyklucza możliwość przełamania zasady lege stricta za pomocą analogii nawet na korzyść sprawcy, której zastosowanie czasami postuluje się w kontekście uregulowania art. 150 k.k.

Z formalnoprawnego punktu widzenia art. 151 k.k. zawiera konstrukcję dyspozycji złożonej. Karalny udział w cudzym samobójstwie ma bowiem miejsce zarówno wówczas, gdy sprawca doprowadza inną osobę do targnięcia się na własne życie namową, jak też i wtedy, gdy sprawca cel ten osiąga udzielając pokrzywdzonemu pomocy w zamachu samobójczym. Taka dychotomia w opisie czynu zabronionego jest logiczną konsekwencją braku karalności dopuszczenia się próby samobójczej przez samą ofiarę takiego czynu. Skoro targnięcie się na własne życie nie jest zachowaniem karalnym (a nawet – według dominującego stanowiska doktryny – bezprawnym) , to odpowiedzialności karnej podżegacza lub pomocnika do takiego czynu nie można oprzeć na normie art. 18 k.k § 2 i 3 k.k. Reguła tam wyrażona musi być uzupełniona o znamiona typizujące przestępstwo, do którego wystąpienia chce podżegacz lub pomocnik doprowadzić. Brak przepisu dopełniającego znamiona form zjawiskowych oznaczać musi brak karalności . Chociaż geneza stworzenia przestępstwa „doprowadzenia do samobójstwa” wydaje się więc oczywista, to nie może ona jednak prowadzić do prostego przełożenia na sytuację prawną jego sprawcy poglądów wypracowanych dla podżegania i pomocnictwa w oparciu o treść art. 18 § 2 i 3 k.k. Bliższa analiza art. 151 k.k. prowadzi bowiem do wniosku, że między pozornymi podobieństwami wymienionych wyżej instytucji kryje się jednak sporo rozbieżności o istotnych konsekwencjach praktycznych . Jedną z pierwszych, które rzucają się w oczy jest – wynikająca oczywiście z faktu, że namowa do samobójstwa jest przestępstwem sui generis – niemożność stosowania do sprawcy tego czynu przepisów łagodzących odpowiedzialność karną podżegacza i pomocnika (w tym w szczególności art. 22 i 23 k.k.).

(…)

To jest tylko fragment publikacji. Szczegóły poniżej.

Autor publikacji:

mgr Robert Fluder
Adwokat
KKF FLUDER KLOCEK KOSIÓR KOCHAŃSKI ADWOKACI I RADCOWIE PRAWNI SPÓŁKA PARNTERSKA